wtorek, 17 września 2013

XVII Dzikowisko

No i stało się XVII Dzikowisko już za nami. 
Na miejsce tegorocznego spotkania Dzikiego Junaka wybrana została Biała nad Pilicą, czyli mniej więcej środek Polski aby każdy miał względnie blisko.


Ponieważ pogoda była świetna, frekwencja dopisała. Jak zawsze zobaczyć można było wiele Junaków w oryginale jak również bardziej lub mniej zmodyfikowane egzemplarze.
Nie zabrakło również motocykli rosyjskich czy japońskich. Była nawet trajka z silnikiem Fiata 125p.


Piątkowe popołudnie, tradycyjnie już, mija na zjeżdżaniu się uczestników zlotu w wyznaczone miejsce. Ze względu na zaplanowaną, na sobotę przejażdżkę, integracja jest spokojna i w moim przypadku odbywa się w towarzystwie Czapteru Uć.


W sobotę ruszamy na przejażdżkę. Pierwszą atrakcją wycieczki jest klasztor w Sulejowie.


Okazuje się, że na terenie klasztoru trwają przygotowania do ślubu.


Na szczęście, mimo to można swobodnie zwiedzać klasztor.
Gdy bardzo powoli zaczynamy zbierać się do odjazdu, na parking zajeżdża baaardzo długi Hummer z parą młodą...


...oczywiście, jako fani wszelkiej motoryzacji musieliśmy zajrzeć do środka :D


Przed kolejnym etapem wycieczki pojawia się małe zamieszanie. Tak naprawdę panuje ono przez cały dzień, gdyż brak jednego organizatora, który by zapanował nad tym wszystkim, tak jak to miało miejsce np. rok temu.
Spod klasztoru udajemy się na tamę na Zalewie Sulejowskim.


Tutaj pojawia się mały zgrzyt pomiędzy mną, a niecierpliwym pasażerem jednego z samochodów. Zablokowałem ruch na tamie aby wszyscy mogli zawrócić i w jednej kolumnie pojechać dalej, niestety w pierwszym z brzegu z samochodu pasażer zniecierpliwił się tak bardzo, że zaczął grozić wezwaniem policji. Bezcenna była jego mina, gdy zapewniłem go, że policja jest już na miejscu;)
Z tamy obraliśmy kierunek na Tomaszów Mazowiecki aby tam zobaczyć niebieskie źródła w Skansenie Rzeki Pilicy. 


Na parkingu przy niebieskich źródłach spotykamy "konkurencyjny" zlot Junaka. Nowego (chińskiego) Junaka. Jak udaje mi się później dowiedzieć, początkowo nasze spotkanie miało się odbyć w tym samym ośrodku co ich, jednak organizatorzy bali się, że moglibyśmy nie osiągnąć konsensusu w rozważaniach nad wyższością polskiego junaka nad chińskim...chyba mieli rację...;D


Po wycieczce oczywiście przychodzi czas na wieczorną integrację. W niedzielę trzeba wracać, więc nie powinna ona być zbyt intensywna. Niestety, z Blazymirem nie stosujemy się do tego, co kończy się tym, że następnego dnia z ośrodka wyjeżdżamy jako jedni z ostatnich:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz